* 17 lat wcześniej *
- Myślisz, że to dobre rozwiązanie?- krzyknęłam, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
Głucha cisza.
- Odejdziesz od tak sobie, zostawiając mnie z tym wszystkim? Uważasz, że ci na to pozwolę? Po tym wszystkim... - załamał mi się głos - Po tym wszystkim odejdziesz od tak. - pstryknęłam palcami.
- Ann... Wiesz, że ja odejdę, nic na to nie poradzisz. Zatrzymasz mnie tydzień, miesiąc, pół roku, ja i tak odejdę, zanim ono się narodzi.
- Teraz to dla Ciebie "ono", to coś, nic ważnego. Jesteś kretynem, kompletnym idiotą! - zacisnęłam dłonie w pięści. Nie daj po sobie poznać, że jesteś słaba. Pokaż mu, że jesteś silna. - Jeszcze niedawno byłeś taki szczęśliwy, co się zmieniło?
Cisza.
- Powiedz mi! - zażądałam.
- Wszystko. - wyszeptał.
To wszystko, było jak cios nożem prosto w serce. Ma inną. Nie wygląda na takiego, ale chociaż, może jednak. Facet nie musi tak wyglądać, ale może mieć i to jego dziwne zachowanie od kilku tygodni. Coś jest na rzeczy. Ale obiecywał, że będzie, nigdy nie odejdzie. Puste słowa. A może tu chodzi o coś kompletnie innego. Wspominał coś kiedyś o jakimś gangu, ale jak on się ma do niego? Odchrząknął.
To wszystko, było jak cios nożem prosto w serce. Ma inną. Nie wygląda na takiego, ale chociaż, może jednak. Facet nie musi tak wyglądać, ale może mieć i to jego dziwne zachowanie od kilku tygodni. Coś jest na rzeczy. Ale obiecywał, że będzie, nigdy nie odejdzie. Puste słowa. A może tu chodzi o coś kompletnie innego. Wspominał coś kiedyś o jakimś gangu, ale jak on się ma do niego? Odchrząknął.
- Idę się spakować, im prędzej wyjadę, tym mniej będzie żalu... mniej wspomnień... mniej cierpienia. - odwrócił się i ruszył do wyjścia z kuchni.
- Tak mniej żalu, wspomnień, cierpienia. Jednorazowa przygoda, która właśnie dobiega końca. - odparłam bezczelnie - Myślisz tylko o sobie! Egoista! Pieprzony egoista!
- Dość! - warknął. Odwrócił się napięcie przez co, mogłam zobaczyć jego zielone oczy, tonące w dzikiej furii. - Dość! Nie masz prawa tak mówić, nie wiesz przez co przechodzę! - przeczesał dłonią włosy, poburzając je jeszcze bardziej. - Muszę was chronić! To mój obowiązek, ale ty tego nie rozumiesz... oni... Dość! Za godzinę mnie tu już nie będzie. - wybiegł trzaskając drzwiami.
Upadłam na drewniane krzesło, które stało nieopodal. Zrezygnowałam dla ciebie z wszystkiego, a ty tak po prosu mówisz, że to koniec? Tak szybko zapominasz. Na górze dało się słyszeć szybkie kroki i przekleństwa. Nie wiem jak długo trwało jego pakowanie, może piętnaście, może dwadzieścia minut, ale dość szybko się uwinął. Przez drzwi kuchni mignęła mi jego postać, szykował się do wyjścia. To ostatni moment, kiedy on tu jest. Żegnaj Joe, żegnaj na zawsze.
- Harry, już nie ma ojca. - szepnęłam w przestrzeń, kiedy drzwi zamknęły się zanim z cichym kliknięciem.
Falling a thousand feet per second
You still take me by surprise
I just know we can't be over
I can see it in your eyes
Making every kind of silence
Takes a lot to realize
It's worse to finish than to start all over
And never let it lie
And as long as I can feel you holding on
I won't fall
Even if you said I was wrong
I'm not perfect
But I keep trying
Cause that's what I said
I would do from the start
I'm not alive if I'm lonely
So please don't leave
Was it something I said
Or just my personality
Making every kind of silence
It takes a lot to realize
It's worse to finish than to start all over
And never let it lie
And as long as I can feel you holding on
I won't fall
Even if you said I was wrong
I'm not perfect
But I keep trying
Cause that's what I said
I would do from the start
I'm not alive if I'm lonely
So please don't leave
Was it something I said
Or just my personality
I'm not perfect
But I keep trying
But I keep trying
Witam i oto mamy Prolog. Tak wiem, jest krótki i beznadziejny (tak, nie wierzę w siebie)
Ale jeśli ty tak, to proszę skomentuj, dla ciebie to chwila, a dla mnie to duża motywacja i uśmiech na twarzy :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
No to do pierwszego rozdziału.
loucke. (@dianaseth)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !